Zakończyliśmy w Diunie

(20.12.2004)
Dla naszych wszystkich fanów mamy świąteczny prezent, czyli świeżutki wywiad, przeprowadzony z reprezentującym zespół Wojtkiem Stasiakiem przez chrześcijańskie Radio św. Józef. Patrz: sekcja Wywiady.

Przybyłem wieczorową porą i zamiast kaplicy ujrzałem zwykłe małe, kameralne radio – mówi przepytywany. – No i wygraffitowane przez gości Marka Jaromskiego ściany w holu. W sumie niezły dżezzz. Było przyjemnie.

Wywiad przeprowadzono przed ostatnim tegorocznym koncertem grupy, w klubie Diuna. A jak wypadł sam koncert? Według relacji z listy dyskusyjnej Muzykant (www.man.torun.pl/archives/muzykant.html) następująco:

„Przyznam, że mam poczucie awansu od czasu jak słuchałem ich w Jadło, momenty kameralistyki niczym z koncertu Oleś/Trzaska/Oleś (…). Wysoki poziom, muzyka niezwykle piękna, zespół zgrany. Damian Orłowski tym razem jak ryba w wodzie, inspirujący, z dużą wyobraźnią. Rytmiczne brawa zauroczonej widowni zmuszały zespół do kolejnych bisów. Ekstra.” Marcin Moonchild

„Na samym wejściu zaskoczenie, bo Stilo grało w 100% męskim składzie i do tego z pałkerem Kontraburgera, a na skrzypcach wycinał imć Orłowski. Stilo grało niezły jazz z klezmerzącymi skrzypcami i pulsującym, metalowym basem. W pewnym momencie klimacik ożywił się za sprawą brawurowo wykonanego free-jazzu z perkusyjnymi minisolówkami na czemkolwiek i szeleszczącymi partyturami (tychże nie podarli – znaczy się na etapie destrukcji sprzętu grającego jeszcze nie są, to dobrze). Stilo przeplatało stare i znane kawałki (w wersjach wariacyjnych rzecz jasna, jazz to jazz i nie ma, że boli) z nowym materiałem, który szykują na nową płytę. (…) Kameralna publiczność wręcz wymogła na stilakach dwa bisy, które trwały dobre dwadzieścia minut. Generalnie był to naprawdę świetny koncert utrzymany w klimacie ethno-jazzowym, często bardzo bliskim psychodelii Hasidic New Wave. Nowy skład to oczywiście nowe brzmienia. Stilo konsekwentnie podąża naprzód. Słowa uznania należą się też Moonchildowi za dobrze nagłośnienie klimatycznej Diuny – dźwięk rozchodził się jak trza (w sumie Diuna to klub jazzowy).” V. Ziutek

Koncert w Diunie. Fot. Ewa Hawryluk-Stasiak

 

Dodaj do:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • Twitter
  • Wykop
  • Print

Reply