Zapowiadamy niezwykły koncert promocyjny

(20.04.2005)
Pierwsze egzemplarze naszej płyty zeszły już z taśmy produkcyjnej i z przyjemnością prezentowaliśmy je na właśnie zakończonym festiwalu Nowa Tradycja, gdzie znalazły nawet nabywców. Następne pojadą z nami w ten weekend do Łodzi (sobota, Oberża Folkowa Zapiecek) i do Torunia (niedziela, klub Piwnica Pod Aniołem), gdzie zagramy pierwsze koncerty promujące nowy album. Płytę póki co można kupować przez Muzyczną Galerię Folkową (www.folk.pl; Warszawa. ul. Nowogrodzka 46 domofon 52 (lokal nr.5), tel (0-22) 621 63 67,0 501-061-733 lub 0 501-061-713.) Do sklepów powinna trafić w maju.

Oficjalna premiera płyty będzie miała miejsce – uwaga! – w sobotę 14 maja, podczas koncertu w warszawskim Teatrze Małym. Początek o godz. 20.00.

Będzie to niezwykły występ z kilku powodów.

Premiera to raz.

Dwa – to spotkanie po raz pierwszy na jednej scenie dwójki naszych skrzypków – Sylwii i Damiana. Oboje pojawili się wprawdzie już kiedyś razem, wiosną ubiegłego roku, w Jadłodajni Filozoficznej, ale zagrali wówczas oddzielnie – jeden set należał do Sylwii, drugi do Damiana. Gdy jesienią przygotowywaliśmy się do nagrania nowej płyty, Damian „zrobił trochę miejsca w aranżacjach” dla Sylwii, dzięki czemu oboje mogli pojawić się w studio i w kilku miejscach razem się uwiecznić. Teraz po raz pierwszy publicznie wykonają nieco dźwięków wspólnie. Kiedy nadarzy się następna okazja usłyszenia tego duetu, naprawdę nie wiadomo. Warto więc wygramolić się z domu.

Ale to nie jedyny argument za zrzuceniem kapci. Do udziału w tym koncercie zaprosiliśmy bowiem specjalnego gościa. Jest nim Mariana Sadowska! Jeśli ktoś wie, o kogo chodzi, to już zakreśla datę w kalendarzu, bo zapowiedź spotkania Mariany ze Stilo to informacja nieoczekiwana, wręcz sensacyjna. Zresztą, prawdę mówiąc, samo pojawienie się Mariany na koncercie w Polsce jest dużym wydarzeniem, bo nie zdarza się to znowu tak często. A kto nie kuma czaczy – już wyjaśniamy. Mariana jest fenomenalną pieśniarką ukraińską (choć z polskimi korzeniami). W latach dziewięćdziesiątych należała do zespołu aktorskiego Teatru Gardzienice, z którym m.in. przygotowała niezwykły spektakl „Metamorfozy” i objeździła pół świata. Ha! – przy okazji wydało się, po co tak naprawdę pojechaliśmy kilka tygodni temu do Gardzienic! No właśnie, by odnaleźć ducha Mariany. Ducha, bo jej samej już tam nie ma. Na przełomie tysiącleci Mariana osiadła w Kolonii, rozstała się z Gardzienicami i rozpoczęła działalność na własną rękę. Jej występy miały (mają) głównie postać indywidualnych koncertów, podczas których śpiewała tęskne pieśni wiejskie, przeważnie ukraińskie, akompaniując sobie na harmonium (to taki instrument klawiszowy pochodzenia indyjskiego, na którym jedną ręką się gra, a drugą – rozciąga miech, pompujący powietrze. Miewają go krisznowcy). Zdarzały się jej także występy z innymi artystami. Na przykład kilka lat temu pojawiła się w Teatrze Małym właśnie, w towarzystwie izraelskiej pieśniarki Victorii Hanna, Kwartetu Jorgi i pewnego perskiego tablisty. Z kolei w Nowym Jorku występowała z miejscowymi jazzmanami. Nawiasem mówiąc, jej tegoroczno-zimowo-wiosenny pobyt w NY zaowocował nagraniem z nimi materiału na płytę, drugą w jej karierze.

Mariana w swoim żywiole – Gardzienice, druga połowa lat 90. Fot. Ewa Hawryluk-Stasiak

Czym zaowocuje nasze spotkanie – jedynie niebiosa wiedzą! Wierzymy jednak, że ponieważ odbędzie się ono na pewno za ich zgodą, a pewnie nawet z ich inspiracji, zakończy się czymś przynajmniej intrygującym.

I niezapomnianym. Zwłaszcza, że – i to kolejna niespodzianka, szkoda że tym razem niemiła – prawdopodobnie będzie to ostatni występ z nami w Warszawie naszego perkusisty, Janusza. Jego planowane odejście nie ma żadnego związku z jakimikolwiek negatywnymi fluidami z jego czy naszej strony. Bardzo chciał zostać, ale życie zadecydowało za niego i skierowało na nowe tory. Łzy same płyną do oczu, ale wpływu na to nie mamy żadnego. Możemy tylko życzyć powodzenia.

Janusz podczas sesji „Szukaj!” Fot. Wojtek Stasiak

I co? Nie blefowaliśmy – będzie się działo, prawda? Zapowiada się jeden z najciekawszych koncertów naszej grupy. Może nawet najciekawszy? Może najważniejszy… Naprawdę chcielibyśmy, żebyście byli tego wieczoru z nami.

Szkoda tylko, że tego wszystkiego „nie doczeka” nasz wspaniały saksofonista Marek Dutka. Po miesiącach wahań podjął on ostateczną decyzję o rozstaniu. Więcej informacji na temat tego postanowienia znajdziecie w dziale Wywiady, gdzie Marek sam opowiada, o co w tym wszystkim chodzi…

Marek Dutka. Fot. Wojtek Stasiak

 

Dodaj do:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • RSS
  • Twitter
  • Wykop
  • Print

Reply